Zawsze obawiałam się pracy z farbami do tkanin, ale dziś wiem, że wszystkie owe obawy były całkowicie bezpodstawne. Zabawa fajna, szczypta nowości, krótki czas pracy, efekt zadowalający, więc czegóż chcieć więcej? :)
Z racji, iż pierwszy raz podjęłam się takiego zadania, postanowiłam wybrać farbę, którą w przypadku niepowodzenia mogę wykorzystać na innych przedmiotach. Padło więc na farby "Martha Stewart" i nie zawiodłam się. Ciekawa jestem jak grafika będzie się prezentować po dłuższym użytkowaniu poszewki... Oczywiście poinformuję Was o tym.